UWAGA! Królewski Pies i królewskie żarty!
Kochani, poniższy tekst powstał z okazji 1 kwietnia 🙂 Mam nadzieję, że uśmiechnęliście się czytając!
Warszawa jak Londyn
Wiecie, że Warszawski Zamek Królewski pozazdrościł Królowej Angielskiej czworonożnych lokatorów? Królowa Elżbieta II znana jest ze swego zamiłowania do psów rasy Corgi, które przez wiele lat zamieszkiwały królewskie salony. Uważa się, że to dzięki niej rasa ta zyskała taką popularność na całym świecie. By Warszawa nie była gorsza od Londynu, na początku tego roku Kustosz Zamku Królewskiego postanowił ogłosić konkurs na Królewskiego Psa.
Królewski Pies zostanie oficjalnym reprezentantem i rezydentem Zamku. Pies będzie brał udział w oficjalnych wydarzeniach, witał znamienitych gości oraz będzie pozował do zdjęć z oficjelami. Wymagania na to zacne stanowisko to przede wszystkim nienaganne maniery oraz wzorowa prezencja.
Jak Sheldon został Królewskim Psem?
Nie chcieliśmy zapeszać, ale teraz wreszcie możemy się pochwalić. Zgłosiliśmy się z Sheldonem do konkursu i stało się! Wygraliśmy! Znaczy Sheldon wygrał! A nie było łatwo. Pierwszy etap polegał na wysłaniu zdjęć i kilku zdań o kandydacie. Jak wiecie zdjęć mamy sporo i z trudem wybraliśmy 5 najlepszych. Potem było spotkanie, które najłatwiej chyba porównać do castingu. Zaproszono 20 kandydatów i każdy prezentował się przed jury. Sheldon spisał się świetnie, bo przeszliśmy do ostatniego, trzeciego etapu, który z kolei przypominał rozmowę rekrutacyjną. Stanęliśmy przed komisją i pokazywaliśmy, co potrafi Sheldon, jakie zna sztuczki, jak się zachowuje przed aparatem. Konkurencja musiała być mocna, bo zwycięzcę ogłoszono dopiero po godzinie, ale wygraliśmy! Myślę, że kiedy Sheldon zdobił „papa”, gdy opuszczaliśmy salę, wyszliśmy na prowadzenie.
Pies pracujący, żadnej pracy się nie boi
Swoją pierwszą, ale jakże poważną pracę Sheldon rozpoczyna, jak tylko skończy rehabilitację łapki. Ale by nie marnować czasu, już teraz ćwiczymy powitalne skinienia głową. Musimy jeszcze dopracować oprowadzanie delegatów po ogrodach (tu czasem psi instynkt bierze górę nad manierami), ale wydaje się, że jesteśmy całkiem nieźle przygotowani na pierwszy dzień pracy.
Gratulacje i powodzenia. Ciekawe jak sobie Sheldon radzi?